Moja droga do Polski
Za nie znam swej polskości. Nie wiem, jakim czynem
Mógłbym się nazwać Polski godnym synem.
Na to nie zasługuję. Chyba matula kochana,
Która umiała wstawać ze snu jeszcze do rana
I na paluszkach rządzić, byśmy spali cicho,
Szepcząc modlitwy, by nie spotkało nas licho.
Nie znałem drogi do Polski. Chyba ścieżynę miłą,
Którę mаmа w Jabłonne nocą nas wodzila.
Świeciła nam w gęstwinie jakaś gwiazdka miła,
Wilki biegły za nami, ale nie rozszarpały.
Bo szliśmy do kościoła, na Wielkanoc czekaną.
Gdzie pierwszy raz w życiu usłyszalem organy,
Gdziem na skrzydłach muzyki leciał pod niebiosa…
Dotychczas, gdy to wspomnę – w oczach łzy czy rosa,
Dotychczas serce kraje ból niezmierny, dziki,
Dotąd nie uznaję juź innej muzyki.
Juź nie wiem, jaką drogą bosymi stopami
Przyszedłem do Ciebie, swięta Madonno z Ostrej Bramy.
Czy wiodła gwiazda mej matki, która leźy w mogile,
Czy był to strach pogański z samego Czamobyla?
Nie dla uciechy oczy – dla sprawiedliwości і świętości
Do Ciebie, niezrównana w pięności і świętości
Śpieszyłem zbawić duszę, nie źałując trudu,
Rozpięty niczym na krzyźu, na mękach mego ludu,
I w moim oschłym sercu, jak zorza wieczorna
Zabrzmiała polska pieśn, ojczysta śliczna mowa
l dziwny głos przemówił „ Do Polski – jedna droga
Wiedzie z ubogiej chaty і do samego Boga”
Walenty Grabowski
Розмова з каменем. Переклади / Валентин Грабовський. – Житомир: Полісся, 2006. – 186 с.